Czym jest śmierć? I czy aby na pewno jest ona ostateczna i nieodwołalna? Wydawałoby się, że są to pytania zarezerwowane dla etyków, filozofów, teologów. Przecież każdy z nas od dzieciństwa wie, że śmierć to koniec życia w postaci jaką znamy. Rozważania na temat dalszych losów człowieka zarezerwowane są dla religii i wierzeń, a już na pewno nie powinni się nimi zajmować naukowcy, których wiedza winna być oparta na namacalnych i niepodważalnych dowodach. Otóż okazuje się, że nie do końca jest to prawda. Przez setki lat nie istniała żadna ściśle określona definicja obiektywnego końca życia, a od kiedy została ona w 1963 roku utożsamiona ze śmiercią mózgu, nieustannie wzbudza wiele emocji w różnych środowiskach. Ostatnimi czasy coraz głośniejsze stają się zarzuty, że zapis ten został dokonany tylko na potrzeby gwałtownie rozwijającej się wówczas transplantologii. Wydaje się jednak, że wszystkie wątpliwości, z jakimi do tej pory musiała zmierzyć się medycyna w związku z tym aspektem, są niczym w porównaniu do problemu przed jakim postawiło nas nieoczekiwane odkrycie naukowców z Yale. Wyniki doświadczenia przeprowadzonego przez dr Nenada Sestana zatrzęsły w posadach całą dotychczasową wiedzą naukowców i jeżeli jeszcze nie zrównały jej z ziemią, to niewątpliwie zrobią to w najbliższym czasie.

Wyobraźmy sobie, że kilka godzin po śmierci przywracamy mózg do życia. Właśnie tego dokonał zespół dr Sestana. Opracował on w pełni syntetyczny płyn imitujący krew, którym przemywał mózgi 32 świń. Świń, które kilka godzin wcześniej zostały zabite w pobliskiej rzeźni. Niewątpliwie organy były martwe, bez względu jaką dotychczasową definicją śmierci byśmy się posługiwali. Okazało się jednak, że ich „śmierć” była jedynie stanem… przejściowym. Po kilku godzinach, w czasie których substytut krwi dostarczał do komórek tlenu i składników odżywczych, powróciła ich aktywność metaboliczna. Oznacza to, że neurony martwych świńskich mózgów zaczęły oddychać, wytwarzać niezbędną do funkcjonowania energię, a nawet komunikować się między sobą. Czy jest to równoznaczne z tym, że powróciła do nich świńska świadomość? Nie. Badanie EEG nie wykazało, żadnej aktywności. Wyniki były identyczne do tych, które pozwalają na orzeczenie śmierci mózgu u człowieka. Do bardzo interesujących faktów dotrzemy jednak, gdy przyjrzymy się procedurom podjętym przez naukowców w celach bezpieczeństwa. Do krwiopodobnej mieszanki dodano substancje blokujące powstanie wyższych czynności mózgu, a także, na wszelki wypadek, silne leki przeciwbólowe. Naukowcy zabezpieczyli się zatem przed pełnym „wskrzeszeniem” ssaka. Czy zatem jest to możliwe? Na to i na wiele innych pytań, które zrodziły się po otrzymaniu wyników, świat nauki będzie musiał odpowiedzieć sobie w najbliższym czasie. Bez wątpienia jendak, badania te są przełomowe i są ogromnym krokiem na drodze do m. in. przeszczepów mózgu, czy odwrócenia stanu śmierci mózgu. Wkrótce techniczny aspekt przywrócenia do życia „martwej” osoby może stać się mniej problematyczny niż aspekt etyczny. Czy jednak nasze społeczeństwo jest gotowe by podążyć tą drogą?